Valorant – recenzujemy taktyczną strzelankę od Riot Games!

0
1038
Valorant
Choć Valorantowi z pozoru bliżej do Fortnite'a niż poważnego Counter Strike'a, tak naprawdę gra Riot Games jest pełnoprawną, taktyczną strzelanką e-sportową z komiksową grafiką | fot.: stock.adobe.com

Chyba każdy gracz chociaż słyszał o League of Legends, czyli najpopularniejszej grze online na świecie. Jej twórcy, Riot Games, na początku 2020 roku zapowiedzieli wydanie Valoranta, czyli taktycznej strzelanki mającej w założeniu stanowić konkurencję dla popularnej gry e-sportowej Counter Strike: Global Offensive. Gra ostatecznie została wydana 2 czerwca 2020 roku – od daty premiery minęło już kilka miesięcy, a popularność produkcji powoli i stabilnie wzrasta. Przyjrzeliśmy się Valorantowi i zastanowiliśmy się nad tym, czy jest on wart przetestowania.

Taktyczna strzelanka z komiksową grafiką

Choć Valorantowi z pozoru bliżej do Fortnite’a niż poważnego Counter Strike’a, tak naprawdę gra Riot Games jest pełnoprawną, taktyczną strzelanką e-sportową z komiksową grafiką. Świadczy o tym nie tylko skopiowany niemal jeden z do jednego tryb rankingowy, w którym zmagają się dwie pięcioosobowe drużyny atakujących i obrońców, ale też niezwykle prężnie działająca społeczność gry zrzeszająca nie tylko zwykłych graczy, ale też profesjonalnych zawodników po przebranżowieniu z gry w CS:GO. Element taktyczny w Valorancie jest jeszcze bardziej rozbudowany od taktyk w grze Valve – nie dość, że Riot Games wprowadziło postacie agentów posiadających rozmaite umiejętności, to na dodatek znacząco rozwinięto mechanikę skanowania przedmiotów, przez co większe znaczenie ma umiejętność sprawnego poruszania się po mapie. Zdolności agentów są rzecz jasna odpowiednikiem granatów z CS:GO, ale, co istotne, są od nich znacznie bardziej rozbudowane. Pozwala to na testowanie i wprowadzanie w życie bardziej zaawansowanych taktyk, co przekłada się na radość z rozgrywki drużynowej.

Nowe mapy i nowe postacie

Riot Games na start zaoferował jedynie dziesięciu agentów, z czego pięciu było dostępnych za darmo, pozostali zaś wymagali odblokowania za pomocą specjalnych misji. Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja z mapami – dostępne są jedynie cztery, na dodatek przed rozpoczęciem rozgrywki nie można wybrać tej preferowanej. Na szczęście twórcy pracują nad nowymi treściami. Do Valoranta już dodano nową agentkę, Killjoy, a Riot Games zapowiada kolejną aktualizację, w ramach której pojawi się dwunastka agentka oraz nowa mapa osadzona w mroźnej Syberii. Twórcy regularnie wydają też nowe skórki do broni i przedmiotów, za odblokowanie których należy słono zapłacić. Alternatywą dla kupowania pojedynczych skinów jest jednorazowy zakup przepustki bitewnej zawierającej misje pozwalające na odblokowanie ekskluzywnych przedmiotów. Wspomniane dodatki są rzecz jasna nieobowiązkowe, a Valorant pozostaje grą free to play, w której płatne dodatki mają tylko i wyłącznie kosmetyczne znaczenie.

Valorant – czy warto zagrać?

Musimy przyznać, że nowa gra od Riot Games to solidna pozycja, która namieszała na rynku taktycznych strzelanek. Martwi nas niewielka ilość zawartości, w szczególności map i agentów, a także dość drogie ceny przedmiotów kosmetycznych. Gdy przymknąć oko na wspomniane wady Valorant okazuje się być dobrą grą stanowiącą idealną alternatywę dla popularnego CS:GO. Jeżeli jesteś miłośnikiem taktycznych strzelanek, koniecznie pobierz i przetestuj Valoranta – jesteśmy pewni, że wciągniesz się na długie godziny!

TBO