Wiele marek funkcjonujących od co najmniej 50 lat używa swojej historii do budowania własnego wizerunku jako znawcy i prawdziwego weterana na rynku. Dzięki temu klienci mają okazję zapoznać się z często bogatą i obfitującą w liczne przygody opowieścią o korzeniach marki oraz jej filozofii. Które marki słyną ze szczególnie burzliwej lub inspirującej historii?
Ferrari
Tę markę zna każdy. Marka legendarnych włoskich samochodów powstała w 1938 roku, stworzona przez doświadczonego mechanika – Enzo Ferrariego, który postanowił stworzyć własną markę samochodów wyścigowych, debiutującą w 1950 roku w wyścigach Formuły 1 – wcześniej wspierała młodych rajdowców a sam Enzo ścigał się w licznych wyścigach do 1932 roku. Dopiero po wojnie jednak Ferrari mogło wystawić własny samochód, w międzyczasie rozpoczynając produkcję sportowych aut dla szerszego grona odbiorców.
Marka Ferrari jednak nie pozostawała niezależna przez długi czas. Przez prawie czterdzieści lat, do 2016 roku, należała do koncernu Fiat, by wreszcie akcje zostały podzielone między holenderski holding Exor N. V., niezależnych inwestorów i syna Enzo – Piero Ferrari.
Współcześnie auta Ferrari należą do jednych z najbardziej pożądanych na świecie dzięki pięknemu wyglądowi, osiągom, karierze w wyścigach F1 i, co oczywiste, znanej każdemu historii marki Ferrari i angażowaniu się w każdy sport samochodowy. Ferrari uczyniło wszystko, by historia Enzo Ferrariego oddziaływała na wyobraźnię i budziła sympatię każdego. Dzięki temu większości osób, na hasło „samochód sportowy” przychodzi na myśl właśnie Ferrari.
Oris
Szwajcaria ma wśród swoich marek bardzo dużo tych, które zajmują się produkcją zegarków – jako kraj, który pierwszy rozpoczął na masową skalę tworzenie wysokiej klasy czasomierzy, w dodatku o niezwykle pięknym charakterze. Wśród nich znajduje się bardzo popularna marka – zegarki Oris, produkowane już od 1904 roku. Wtedy to dwóch przedsiębiorców, Paul Cattin i Georges Christian, zdecydowali się kupić zamkniętą już fabrykę zegarków Lohner w Holstein w Szwajcarii, w której założyli własną manufakturę, nazywając ją Oris. W ciągu kilkunastu lat marka rozkwitła na tyle, by otworzyć kilka nowych fabryk, a w 1925 rozpocząć tworzenie zegarków naręcznych. W 1938 roku powstała linia Oris Big Crown, wyróżniająca się, jak sama nazwa wskazuje, dużą koronką, zaprojektowaną tak z myślą o noszących grube rękawice pilotach.
Można by pomyśleć, że nadchodząca rok później wojna zniweczy szanse na dalszy rozwój, ale Oris nie ugiął się i poza zegarkami naręcznymi rozpoczął także produkcję budzików, których sprzedaż pozwoliła przeczekać trudny okres. Niedługo po wojnie marka wypuściła pierwszy zegarek automatyczny, który był przyczynkiem do tworzenia kolejnych serii poświęconych nurkom czy lotnikom. Od tego momentu marka Oris nieustępliwie parła do przodu w tworzeniu kolejnych zegarków, jednak rezygnując z mechanizmów kwarcowych, co było ewenementem – dzięki temu dała się poznać jako wiarygodny producent, stawiający na precyzję tradycyjnych mechanizmów.
Jim Beam
To również znana i popularna marka, tym razem związana już z rynkiem alkoholowym. W 1792 roku Kentucky stało się stanem, a tamtejszy rząd wydał rozporządzenie o zmianie rodzaju upraw w tamtym rejonie. Bogate w żyto Kentucky miało odtąd stać się regionem znanym z uprawy kukurydzy. Sprowadzeni tam farmerzy natychmiast rozpoczęli prace. Jednym z nich był Jacob Beam, który w swoim niewielkim dobytku miał prawdziwy skarb – przepis na whiskey swojego ojca. Odpowiednio go modyfikując, stworzył recepturę na dużo łagodniejszy w smaku alkohol, wykorzystujący kukurydzę zamiast zbóż – burbon. W 1795 roku Beam sprzedał pierwszą beczkę swojego produktu, który stał się ulubionym napojem w całym Kentucky, co było nie lada osiągnięciem ze względu na funkcjonujące wówczas już 2000 destylarni. Do dzisiaj Jim Beam jest najpopularniejszym producentem whiskey typu bourbon, a historia Jacoba Beama pokazuje, jak wiele można osiągnąć mając tak niewiele.
KFC
Kolejna firma związana z Kentucky, choć jej założyciel z tym stanem początkowo nie miał nic wspólnego. Harland Sanders nie miał łatwego życia – od najmłodszych lat chwytał się różnych zajęć – był żołnierzem, sternikiem parowca, pomocnikiem kowala, pracował na stacjach benzynowych i w różnych restauracjach. Był także handlowcem oraz strażakiem, jednak nigdzie nie zagrzał długo miejsca, czy to w wyniku różnych nieszczęśliwych zbiegów okoliczności czy poprzez rozmaite wypadki lub, co też się zdarza, niesubordynację.
Dopiero w wieku 65 lat udało mu się opracować przepis na słynną panierkę – w jednej z restauracji w Salt Lake City w Utah nawiązał współpracę z Pete’em Harmanem, który opracował nazwę, a jego restauracja wyróżniła się spośród innych i przyniosła rekordowe zyski. Jednak ze względu na odpływ klientów, Sanders musiał szukać franczyzobiorców mając tylko sto dolarów oszczędności. W pierwszej restauracji dosłownie wyrzucono go za drzwi – w kolejnych również nie miał wiele szczęścia. Podróżując po Stanach Zjednoczonych spał w samochodzie, a tym, którzy chcieli go słuchać, smażył kurczaki i określał warunki współpracy. Jego poświęcenie pozwoliło na stworzenie marki, której współcześnie wielu zazdrości sukcesu.
Duże zaangażowanie oraz postawienie sobie celu, do którego się dąży, może sprawić, że nawet niepozorny pomysł przekształca się w markę znaną na całym świecie i stawianą za wzór. Co więcej, jej historia może stać się również cennym zabiegiem marketingowym – nieustępliwość oraz poświęcenie często definiują to, w jaki sposób postrzega się daną firmę.
Materiał partnera zewnętrznego
