Korespondencja Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza po raz pierwszy publicznie

0
1905
Listy Szymborskiej i Filipowicza
O swoich uczuciach mówili wprost, z niezwykłą lekkością, czułością i dyskrecją, świetnie się przy tym bawiąc | fot.: materiały prasowe

Niepublikowana dotąd korespondencja noblistki z jednym z najznakomitszych polskich prozaików to zapis wyjątkowej relacji, opowiadającej o codzienności z wielką miłością w tle. Niezwykła korespondencja trafi do księgarń już w 24 października.

O tym, że pisarzy łączyło coś niezwykłego, wiedzieli niemal wszyscy. Na czym opierał się ten niecodzienny związek – już w zasadzie nikt. O związku Szymborskiej i Filipowicza zwykło się mówić „wielkie uczucie”. Oni sami w tej sprawie głównie milczeli. Byli ze sobą 23 lata, ale  nigdy się z tym nie obnosili. Nie mieszkali razem. Nigdy się nie pobrali. Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz stworzyli dojrzały związek, oparty na całkowitym zrozumieniu, zaufaniu i dystansie do otaczającego ich świata.

Niechętnie analizowali własne uczucia, czego dowodem jest ich korespondencja. Chętniej zajmowali się w niej niewielkimi codziennymi kłopotami z aprowizacją niż miłosnymi wyznaniami. Barwnie opisywanym tłem dla ich miłości był okres PRL. Ówczesna rzeczywistość  pozbawiona komórek i Internetu, z trudnym dostępem do telefonu pozwalała jedynie na częste listy. Od kwietnia 1966 do października 1985 zakochani pisali do siebie często niemal codziennie. Szczególnym momentem w ich korespondencji był rok 1968, w którym w polityce wrzało, a Szymborska z przyczyn zdrowotnych przebywała w sanatorium w Zakopanem. Czas tej rozłąki zaowocował nie tylko wyjątkową tęsknotą, ale także prawie setką listów. Co ciekawe, ich listy z tego czasu częściej poruszają temat codziennego, monotonnego sanatoryjnego życia niż gomułkowskiej rzeczywistości.

Drogi literatów połączyły się w 1966 roku, podobno w Dzień Kobiet. Miesiąc później już do siebie pisali. W jednym z pierwszych listów Szymborska otrzymała od Filipowicza namalowany na kartce niebieskim długopisem kwiat oraz zdjęcie ukochanych przez poetkę małp. Do swoich przesyłek lubili dołączać różne drobiazgi: liście kasztana, małą wstążeczkę czy zdjęcia i rysunki. W korespondencji literatów znaleźć można liczne kartki pocztowe pełne zabawnych i ironizujących wyklejanek Szymborskiej, listy pisane na pięknych papeteriach, ale i wyrwane z podręczników i starych encyklopedii strony, na których lubił pisywać Filipowicz .

Tytułowe listy prowadzą do  spraw codziennych, rzadziej uczuć i literatury. Trudno znaleźć w nich sentymentalne wyznania. O swoich uczuciach mówili wprost, z niezwykłą lekkością, czułością i dyskrecją, świetnie się przy tym bawiąc. Szymborska często dla żartu pisała z błędami ortograficznymi lub przyjmowała rolę arystokratki  – hrabiny Heloizy Lanckorońskiej. Filipowicz wcielał się natomiast w postać  hrabiego Tulczyńskiego. W ich korespondencji pojawiają się także postacie fikcyjne, pozwalające literatom na żartobliwe sceny zazdrości.

– Nieczęsto bywa nam dane obcowanie z tak niezwykłymi i pięknymi ludźmi. Nieczęsto też możemy z tak bliskiej i nieoczywistej perspektywy spojrzeć na tamten bezpowrotnie miniony świat. – pisze we wstępie Tomasz Fiałkowski.


@newsrm.tv