Broad Peak. Gdzieś przed szczytem góry

0
724
Broad Peak
Nowy film Leszka Dawida to szansa, aby siedząc bezpiecznie w domu wybrać się na mroźny szczyt i bardziej wyobrazić sobie, niż rzeczywiście poczuć, emocje, jakie towarzyszyły Polakom podczas niebezpiecznej wyprawy | Broad Peak, reż. Leszek Dawid, fot. Piotr Litwic/East Studio

Na ten film czekało wielu widzów oraz czytelników, którzy ulegli modzie na reportaże o himalaistach. Plan znajdował się na wysokości ponad 5 tysięcy metrów nad poziomem morza, a jego stworzenie wymagało wniesienie tam ponad ośmiu ton koniecznego sprzętu. Nie zabrakło na nim doskonałych aktorów, takich jak Ireneusz Czop czy Dawid Ogrodnik, ale mimo wszystko można odnieść wrażenie, że realizacja mocnego obrazu wywołującego emocje powiodła się tylko częściowo. Dokładnie tak, jak pierwsza wyprawa Macieja Berbeki na Broad Peak.

Maciej Berbeka był polskim himalaistą i zdobywcą pięciu ośmiotysięczników, który pod koniec lat osiemdziesiątych zdobył Broad Peak. A raczej tylko mu się tak wydawało, ponieważ szczyt znajdował się nieco wyżej. Po dwudziestu pięciu latach doświadczony wspinacz wyruszył na szczyt ponownie w towarzystwie młodszych kolegów. Wyprawa w 2013 roku miała okazać się feralną dla dwóch z nich. Do bazy wrócili tylko Adam Bielecki i Artur Małek, zaś Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zginęli w najwyższych górach świata. O wyprawie tej oraz poszukiwaniach ciał mówiła cała Polska, powstały o niej reportaże i trzymające w napięciu artykuły. Tym bardziej zaskakuje, że w nowym filmie Leszka Dawida brakuje emocji i mocnych momentów. 

Znakomita obsada

Leszek Dawid przyzwyczaił widzów do sięgania po tematy, które na pewnym etapie angażowały emocjonalnie ludzi w całym kraju. Tak był z biograficznym obrazem o Paktofonice, czyli „Jesteś Bogiem”, i tak też stało się w przypadku pechowej wyprawy na Broad Peak. W rolę Macieja Berbeki wcielił się znakomity Ireneusz Czop, jego żoną została Maja Ostaszewska, a Łukasz Simlat fantastycznie zagrał Krzysztofa Wielickiego. Po raz kolejny w filmie reżysera pojawia się Dawid Ogrodnik, który tym razem został Adamem Bieleckim. Aktorstwo na wysokim poziomie jest niewątpliwie tym, co śledzimy w tym filmie z przyjemnością, ale zabrakło tego czegoś.

Sceny jak z Hollywood, a jednak czuć Polskę

Nie da się ukryć, że ekstremalny wysiłek na planie, dobra gra, imponujące widoki i efektowne rozwiązania sprawiają, że film ten na pierwszy rzut oka nie odbiega zbytnio od realizacji amerykańskich podejmujących taką tematykę. Jest to wielki komplement, ponieważ Polacy nigdy wcześniej nie zrealizowali podobnego filmu. Jednak w trakcie oglądania widz odczuwa coraz silniejsze wrażenie, że brakuje tutaj iskry, która dotarłaby głębiej. Temat wyprawy na Broad Peak przedstawiano w książkach i różnego rodzaju tekstach w sposób, który angażował odbiorcę. Tutaj zabrakło napięcia i mocniejszych scen, za sprawą których film udźwignąłby niebanalną przecież tematykę. Na temat himalaistów powstało wiele filmów na podstawie wykreowanych od A do Z scenariuszy, które sprawiały wrażenie bardziej autentycznych, podczas gdy prawdziwa historia Berbeki pozostawia widza obojętnym w wielu momentach, które można było przedstawić bardziej sugestywnie.

Znakomite zdjęcia

Abstrahując od kilku minusów, o których wspomnieć trzeba, warto podkreślić, że Leszek Dawid nie zdecydował się w tym wypadku na żadne półśrodki czy też łatwiejszą drogę na skróty. Nawet największe produkcje hollywoodzkie nie były kręcone w Himalajach, a tutaj się udało. Fakt ten rzeczywiście jest zauważalny, a kapitalne zdjęcia Łukasza Gutta oddają atmosferę Broad Peak i jego okolic. Możliwość wykorzystania dronów na planie pomogła w unaocznieniu widzom, z jak majestatyczną górą mierzyli się polscy himalaiści i rzeczywiście robi to piorunujące wrażenie. 

Czy warto zobaczyć?

Czy warto zobaczyć ten film? Odpowiedź jest tylko jedna: jak najbardziej. Mimo wspomnianych wad jest to produkcja będąca wizualnym hołdem dla himalaizmu w ogóle, a także istotną częścią historii polskiego himalaizmu. Nowy film Leszka Dawida to szansa, aby siedząc bezpiecznie w domu wybrać się na mroźny szczyt i bardziej wyobrazić sobie, niż rzeczywiście poczuć, emocje, jakie towarzyszyły Polakom podczas niebezpiecznej wyprawy. Mimo wszystko z pewnością z czasem będzie się mówiło o tym filmie jako o jednym z lepszych w tej tematyce. 

JST