J.R.R. Tolkien to bez wątpienia jeden z najsłynniejszych współczesnych brytyjskich pisarzy oraz ojciec literatury fantasy. Jego życie i historia powstania jednego z jego najsłynniejszych dzieł czyli „Władcy Pierścienia” stały się kanwą dla najnowszego filmu w reżyserii Dome’a Karakuskiego pod wdzięcznym i prostym tytułem „Tolkien”. O czym jednak dokładnie opowiada film i czy zgadza się z rzeczywistą biografia autora?
Życie w miłości do literatury
John Ronald Ruel Tolkien urodził się w 1892 roku w Afryce. Trzy lata później mały Tolkien przeprowadza się z rodziną do Anglii, która staje się odtąd jego domem. Jego życie to nie tylko książki i studiowanie martwych języków. Niewielu bowiem wie, że pisarz brał czynny udział w walkach I wojny światowej. Tolkien walczył wtedy na froncie we Francji. To właśnie po powrocie z frontu, w 1917 roku zaczął pisać książki. Pisarz był bardzo zaangażowany w rozwój literatury i języka angielskiego. W latach 1918-20 był członkiem komitetu New English Dictionary tworzącego najpopularniejszy słownik języka angielskiego. W 1920 roku został również wykładowcą na uniwersytecie w Leeds, gdzie zajmował się opracowywaniem wydań literatury staroangielskiej. W 1924 roku, w dosyć młodym wieku, Tolkien został mianowany profesorem literatury angielskiej. Wykładał na uniwersytecie Oxfordzkim aż do 1959 roku. Rozgłoś przyniosła mu wydana w 1937 roku powieść baśniowo-fantastyczna pod tytułem „Hobbit”. Trochę inaczej rzecz ma się z uwielbianą do tej pory trylogią „Władca Pierścienia”. Wydawcom nie podobała się bowiem ogromna objętość książki, dodatkowo Tolkien upierał się na równoległe wydanie historii i legend świata, który stworzył we „Władcy Pierścienia”. Wydawcy obawiali się, że nikogo nie zainteresuje tego typu literatura, a sama książka przejdzie bez większego echa. Powieść, jak dobrze wiemy, okazała się jednak sensacją, a tolkienowski szał trwa do tej pory na całym świecie. Jednak czy to wszystko zobaczymy w najnowszym filmie?
Sprzeciw rodziny
Film „Tolkien” pojawił się na ekranach polskich kin 10 maja 2019 roku. W główną postać produkcji wciela się Nicholas Hoult, znany chociażby z najnowszej wersji filmu „Mad Max”. Na ekranie możemy również zobaczyć Lilu Collins, która gra tu kobietę życia Tolkiena, jego muzę i żonę Edith. W filmie nie zobaczymy niestety prac nad najwybitniejszymi dziełami autora. Jest to bowiem opowieść skupiająca się głownie na młodości pisarza a główny szkielet fabuły tworzą wojenne przeżycia Tolkiena, które miały duży wpływ na jego dalsze życie. Zobaczymy tu również jego lata dzieciństwa, kiedy to jeszcze żyła jego matka, czas studiów oraz rozwój namiętnego uczucia do żony Edith. Uczucia zakazanego, ponieważ kobieta była starsza od pisarza, co w dawnych czasach uważane było za fakt nie do przyjęcia. Bardzo ważnym wątkiem jest również przyjaźń Tolkiena z Geoffreyem Bachem Smithem, Christopherem Wisemanem i Robertem Gilsonem. Ich niezwykłe braterstwo i straszne cierpienie pisarza, który traci dwóch ze swoich najukochańszych przyjaciół w trakcie walk we Francji. Niestety premiera filmu nie przeszła bez echa nie tylko za sprawą wyjątkowości osoby Tolkiena, ale i ze względu na ostry sprzeciw rodziny pisarza dotyczący produkcji. Spadkobiercy Tolkiena w oświadczeniu, które wydali krótko po premierze, stanowczo odcinają się od filmu, twierdząc, że pełno jest w nim uproszczeń oraz pominięć.
Jak więc ustosunkować się do tego filmu i czy warto w ogóle marnować czas na tę produkcję? To wszystko zależy od tego, czego oczekujemy po seansie. Jeśli spodziewamy się zobaczyć proces tworzenia książki możemy srogo się rozczarować. Natomiast jeśli interesuje nas ogólny zarys życia pisarza oraz to, jak na jego pokolenie wpłynęły okropieństwa I wojny światowej, to warto jest zobaczyć ten film. Nie jest on bowiem jedynie suchym przedstawieniem biografii pisarza, a próbą pokazania zmagań jego pokolenia z życiem naznaczonym niezwykła krzywdą i cierpieniem.
MKA